Jaka jest nowa płyta Anny Jurksztowicz?
Przede wszystkim bardzo kobieca. Opowiada historie skupione (a jakże!) wokół spraw damsko-męskich. Nie są to koniecznie historie szczęśliwe, ale jest w nich moc i wgląd w złożoność kobiecej natury. Tętnią emocjami, niosą energię raz niepokojącą, raz ciepłą, zalotną i ulotną. Bardzo prawdziwe.
Tak prawdziwe, jak i sama Anna Jurksztowicz w takim wydaniu. Nie udaje, nie boi się wracać do przeszłości, ale nie roztrząsa, nie żałuje – patrzy w przyszłość, zachowuje otwarty umysł, starsza, dojrzalsza. Zachwycająca.
Muzycznie? Muzyka jest do słuchania, ciężko o niej mówić – mówi wokalistka o początkach pracy nad albumem – na starcie dostałam od Grzegorza Stasiuka kompozycje w wersji minimalistycznej, zarys wizji całości oraz pierwsze. A potem spędziliśmy długie godziny na słuchaniu przeróżnej muzyki i rozmowach. A w przerwach rozmawialiśmy i słuchaliśmy muzyki – dodaje ze śmiechem, podkreślając, że jako zespół postawili sobie jeden warunek: każdy utwór będzie można zatańczyć. Nieprzekonanych zapewnia, że nie trzeba się obawiać, iż Jurksztowicz „poszła w dens”. Mamy cały „katalog tańców inteligentnych”.
Wydawnictwo promuje singiel „Mój Książe”:
Więc jaka jest muzycznie? Bogata, plastyczna, zmienna: kolorowa i szara, ulotna i zalotna, do śmiechu i do łez. Ot, jak to w życiu kobiety! A że oprócz muzyki twórców połączyła również miłość do dobrej kuchni – wyrafinowana i smaczna, prawdziwa uczta. I zdecydowanie taneczna.
Anna Jurksztowicz opowiedziała o płycie w programie „Wieczór autorki” w Radiu Pogoda: